Praca na smyczy

ze smyczą na szyi

Praca popędzana pejczem

Szybciej, krócej, więcej

Więcej usłysz, szybciej zanotuj, palce błądzą po klawiaturze w pląsie paralityka

Przez kable i słuchawki sączy się jad, krzyk, zniecierpliwienie, ktoś jest miły, a ktoś wcale. Stoją w kolejce po drugiej stronie kabla, po drugiej stronie horyzontu, stoją i żądają, pociągają za lejce uciekających minut

Przychodzisz rano, zakładasz kroplówkę i pozwalasz się zatruć za 30 srebrników na miesiąc

Krzywo patrzą kiedy idziesz za potrzebą, krzywo kiedy po coś do picia

jesteś przecież korpo-własnością przez 8 godzin

Wychodzisz wieczorem odurzona zgiełkiem i nie znajdujesz miejsca żeby zatrzymać na chwilę wzrok- po obu stronach przystanku ryczą silniki samochodów, wysokie biurowce zasłaniają horyzont, a zastygła w uśmiechu twarz farmaceutki straszy z reklamy.

Wokół szare twarze takich jak ty

Kulę się w sobie

Przytulam się do myśli o domu DOMU domeczku